Rozdział II
Od niespodziewanej wizyty Michała
minęło półtorej miesiąca. Od tego czasu wiele się zmieniło.
Kilkanaście razy byłam już w Bełchatowie. Poznałam Dagmarę,żonę
Michała. Swoją drogą to cudowna kobieta,podziwiam ją,że
wytrzymuję z Michałem i znosi jego fanaberie. Oj on potrafi zaleźć
za skórę. I Oliviera mojego bratanka. Cudowny sześciolatek.
Wygląda zupełnie jak ja w dzieciństwie. Podczas moich wizyt w
Bełchatowie,zbliżyliśmy się do siebie z Michałem. Pojechaliśmy
do Koronowa pod Bydgoszczą. Michał pokazał mi dom jego ojca,znaczy
naszego ojca,który zapisał nam w testamencie. U notariusza byliśmy
już kilka razy,ale nadal nic nie załatwiliśmy. Bo pieniędzmi
łatwo się podzielimy. Jednak co mamy zrobić z domem ? Michał w
przyszłym sezonie będzie grał w Rosji i tam się przeprowadza. Ja
nie chcę zamieszkać w Bydgoszczy,a poza tym czuję,ze nie mam do
tego prawa. Na początku nie chciałam w ogóle tych pieniędzy,domu.
Czułam,ze mi się to nie należy Jednak Michał wytłumaczył mi,że
to wola naszego ojca,że on chciał mi tym wynagrodzić jego
nieobecność w moim życiu. Zresztą sam pisał o tym w liście.
Wracając do tematu odziedziczonego domu. Michał zaproponował by go
sprzedać i podzielić się pieniędzmi. Nie mogę się na to
zgodzić. To jego rodzinny dom,tu się wychował. Nie mogłabym tak
po prostu go sprzedać. Michał,swoją drogą to dziwne,ale nie
potrafię mówić o nim brat,nie potrafię nazwać go braciszkiem. Z
czasem to się pewnie zmieni. Wracając do tematu. Michał,bardzo
stara się by nasze relacje były wręcz wzorowe. Często odwiedza
mnie w Krakowie. A kiedy ja przybywam do Bełchatowa,to on za żadne
skarby nie chcę,bym jechała do domu. Pewnie boi się,że znowu mnie
straci. Pewnego pięknego dnia,zadzwonił do mnie :
Cześć Dżoasiu. Słuchaj trzeba w
końcu definitywnie załatwić,te sprawy spadkowe. Jak wiesz,to długo
trwały proces. Dlatego wynająłem ci mieszkanie w Bełchatowie.
Fotograf Skry złamał nogę i nie może wykonywać swojej pracy. Już
się pewnie domyśliłaś,ze załatwiłem ci też pracę. Tak by Ci
się w Bełchatowie nie nudziło. Przechodzę do meritum. Pozałatwiaj
swoje sprawy. Zostaw swoje studio po opieką współpracowników,pakuj
się . Bez dyskusji. No to za dwa dni jestem po Ciebie. A teraz lecę
na trening. To cześć
I co ja miałam zrobić ? Nie mogłam
mu się przeciwstawić,bo i tak postawiłby na swoim. Pewnie siłą
wywiózł by mnie do Bełchatowa. Pozałatwiałam swoje sprawy.
Studio zostawiłam po opieką Szymona i Kasi. Spakowałam swoje
rzeczy i sprzęt fotograficzny i grzecznie czekałam na przyjazd
Miśka. Tak o to już tydzień jestem w Bełchatowie. Właśnie
skończyłam się wypakowywać w moim nowym czteropokojowym
mieszkaniu z wielkim balkonem. Sama nie wiem ile tu zostanę. Nie mam
pojęcia kiedy w końcu uporamy się z tym spadkiem. I kiedy mój
poprzednik wróci do pracy. Może za kilka tygodni,miesiąc,może
dwa,trzy. Zmęczona wypakowywaniem ogromnej ilości ubrań,sprzętu
fotograficznego itd. Kładę się na kanapie z moją mp-4 w dłoni.
Wkładam słuchawki w uszy,zamykam oczy i wsłuchuję się w dźwięk
moich ulubionych piosenek. Mimo,ze głośno słucham muzyki,nagle
słyszę odgłos tłukącego się szkła. Zrywam się z kanapy i
biegnę w stronę zasłyszanego dźwięku
- Kurwa!. Słyszę dobrze znany mi głos. Wbiegam do kuchni.
- Winiar! Co ty tu robisz? Czemu tłuczesz mi naczynia? Jak tu wlazłeś ? Pytam zdenerwowana.
- Zbieram szkło. To przez przypadek. Nie zamknęłaś drzwi,jak zwykle zresztą. Mówi z ironicznym uśmiechem. Na blacie kuchennym zauważam jakieś miski,blaszki przykryte folią aluminiową oraz niezliczoną ilość soków i alkoholu: piwa,wódki i moich ulubionych drinków Sobieskich.
- Co to ? Pytam zdziwiona,wskazując palcem na blat.
- Alkohol. Patrzy na mnie,jak na jakiegoś ćwierć Inteligenta.
- Po co go aż tyle? Pytam z wielkim zdziwieniem
- Parapetówkę robię. Odpowiada z uśmiechem i wyrzuca resztki szkła do kosza.
- Parapetówkę w moim domu ? Po co ci tyle alko i żarcia ? Ja ty nikogo nie znam,oprócz ciebie i Dagi.
- Bo zaprosiłem gości. Kolegów z klubu. Wiesz musisz ich poznać,żeby lepiej ci się pracowało. Wyładowuje jedzenie na półmiski.
- Czy ja cie o to prosiłam ? A co Dagmara na to ? Oli jest chory nie powinieneś jej pomagać ?
- Nie nie prosiłaś. Daga poparła mój pomysł. Dała mi wyjściowe,przygotowała jedzenie. Powiedziała,ze musisz kogoś poznać bo teraz jesteś takim forever alone'm. Mówi ironicznie i zanosi półmiski do salonu.
- Boże Winiar jak ja Cię nienawidzę! Warczę na niego.
- Też cię kocham. Rusz się i pomóż mi z tym. Uśmiecham się do niego chwytam za butelki z piwem by schować je do lodówki. Otwieram lodówkę. I co widzę ? Ogromną ilość. piwa,ogromną! No są jeszcze jajka i nie nadający się do spożycia ser. Podnoszę brew i patrzę na niego znacząco.
- Mamy dwa dni wolnego. Możemy zaszaleć. Pukam się palcem w czoło. Uśmiecha się do mnie,zanosi ostatni półmisek do salonu. Zanoszę kubki,talerze i sztućce na stół. Michał stoi przy wieży i wybiera odpowiednią muzykę na daną okazję. Po chwili z głośników wydobywa się skoczna melodia „ Mówię ci helloł,a potem goodbye. Na wszystko jest czas na deszcz i na słońce”. Boże czego on słucha.. Jakiegoś disco, no ale muszę przyznać,że co jak co ale przy tym najlepiej się bawi. Nagle słyszę dzwonek do drzwi.
- To do mnie. Mówi i idzie do drzwi podrygując w rytm muzyki.
- No chyba nie do mnie. Warczę pod nosem.
- Siemanko! No czujcie się jak w domu! Wykrzykuję radośnie. Po chwili wchodzi do pokoju trzymając w dłoniach kilka butelek,zawierających napoje wyskokowe. Za nim,do salonu wchodzi kilku mężczyzn,których od razu rozpoznaję. Kłos,Wlazły,Wrona,Zatorski stoją w moim salonie i szczerzą się do mnie. Witają się ze mną. Proszę aby zajęli miejsca przy stole i częstowali się żarełkiem.
- Jak to możliwe,ze ty jesteś jego siostrą ? Przecież ty jesteś ładna. Pyta Kłos lekko zdziwiony.
- Sama nie wie... Próbuje powiedzieć,ale Michał mi przerywa.
- Też jestem ładny. Mówi oburzony.
- Ja nie wiem co te Twoje fanki w Tobie widzą. Odpowiada Wlazły z przekąsem.
- Jakby wiedziały,jaki jest głupi to by im przeszło. Odpowiadam ironicznie.
- Już ją lubię! Wykrzykuję Wlazły.
- Strzelam potencjalnego focha. Nie odzywam się do ciebie. Michał grozi mi palcem.
- Jakoś się tym nie przejmuję. Uśmiecham się do niego chytrze. Wszyscy rozmawiamy,śmiejemy się i wypijamy dużą ilość alkoholu. Po chwili z głośników wydobywa się znana melodia. A wszyscy obecni w salonie wykrzykują. „Ja uwielbiam ją!” Kłos porywa mnie do tańca. Muszę przyznać,ze bardzo dobrze tańczy. Ma takie kocie ruchy. W pewnym momencie podwija koszulkę,matko ale on ma kaloryfer. Siadam przy stole wypijam jeszcze kilka drinków. Czuję,że mam ochotę na papierosa. Idę chwiejnie w stronę parapetu wyciągam z paczki papierosa i idę na balkon. Opieram się o barierkę.
- Może zapalniczkę?Słyszę donośny,męski głos. Z ciemności wyłania się wysoki mężczyzna.
- O Wronka a ty tu skąd ? Przyleciałeś ? Mówię chichocząc. On uśmiecha się szeroko i odpala mi papierosa.
- Ale ty masz bajcepsy. Dźgam go palcem w przed ramię.
- Pakowałem trochę. Odpowiada ze śmiechem .
- A tak w ogóle Asia jestem. Opieram się całą sobą o barierkę. Czuję,ze alkohol opętał moje ciało. Śmieję się w głos,a po chwili podchodzi do mnie i podtrzymuje mnie.
- Wiem,poznaliśmy się jakieś trzy godziny temu.
- A no tak. Zaciągam się,po chwili jednak wyrzucam papierosa za barierkę.
- A mama mówiła nie pij Aśka. Wale się płaską dłonią w głowę
- Przestań. Jutro i tak głowa ci będzie pękać. Przytrzymuję moją rękę i spogląda mi prosto w oczy. Lekko zamglonym wzrokiem zauważam,że on ma cudowne,wielkie niebieskie oczy. I ten jego uśmiech i zarost. A do tego jest całkiem sympatyczny. Alkohol dodaję mi odwagi,zbliżam się do niego.
- Ale ty masz oczyska. Spoglądam w jego oczy przekręcając głowę na bok.
- Ty masz ładniejsze. Robi dokładnie to samo co ja. Czuję się przy nim jak krasnoludek. Zawsze myślałam,że jestem wysoka. Metr osiemdziesiąt jak na kobietę,to dużo. Jednak on jest dużo,dużo wyższy.
- Może powinnaś się położyć ? Pyta z troską.
- Masz rację. Odpowiadam i idę w stronę drzwi. A raczej usiłuję iść,kołysząc się na nogach.
- Pomogę ci. Podtrzymuje mnie od tyłu i wprowadza do mieszkania.
- Ty sobie nie myśl,że ja jakaś pierwsza lepsza jestem. Ja jestem porządna. Trochę zaniemogłam,ale jutro będę wszystko pamiętać. Mówię podążając do mojej sypialni.
- Nawet bym tak o tobie nie pomyślał. Mówi stanowczo. Mijamy moich gości. Wszyscy bawią się w salonie,nie wszyscy. Zati poległ na polu bitwy-zasnął na kanapie.
- Dobra idę spać! Dziękuję dobranoc. A wy tu bujajta się. Na moje słowa wszyscy zaczynają skandować na moją cześć,ale fajnie się czuję,niczym jakaś gwiazda. Do Andrzeja podlatuję Michał,coś mu szepcę na ucho,jednak nie zdołałam usłyszeć co. Wchodzimy do mojej sypialni. Andrzej kładzie mnie na łóżku. Nie udolnie próbuję przykryć się kołdrą.
- A może najpierw się rozbierzesz? Pyta podnosząc brew.
- Wiesz Andrzej,ja wiem,ze jestem fajna. Spoglądam na niego i głupio się uśmiecham.
- No jesteś,jesteś.. śmieję się pod nosem i lekko się czerwieni.
- Ale mówiłam Ci,ze ja jestem porządna! Wykrzykuję na niego.
- Wiem.! Odkrzyknął mi. Przykrył mnie kołdrą i nachylił się nade mną .
- Dobranoc Asiu. Uśmiechnął się czule.
- Fajny jesteś,wiesz?Dobranoc. Bełkoczę.W ramach odpowiedzi słyszę tylko jego śmiech. Wychodzi z mojej sypialni.
- Kapitanie! zatańcz ze mną jeszcze raz. Słyszę głos Kłosa,zza drzwi. Nieumiejętnie nuci fragment piosenki Edyty Bartoszewicz Moje ciało staje się bezwładne,alkohol całkowicie ubezwłasnowolnia moje ciało. Zamykam oczy i zasypiam.
Otworzyłam oczy. Światło raziło
mnie niemiłosiernie. Myślałam,ze moja głowa za moment mi
eksploduje. Suszyło mnie tak,jak gdybym 2 tygodnie spędziła na
pustyni,bez jakiegokolwiek napoju. Szybko zerwałam się z łóżka i
pobiegłam do kuchni. To istny cud! Na blacie kuchennym stała cała
butelka wody mineralnej,zimnej na dodatek. Jednym łykiem wypiłam
praktycznie całą zawartość butelki. Odłożyłam ją na blat i
zauważyłam małą karteczkę. Chwyciłam ją,mrugnęłam
kilka razy oczami,by unormować mój wzrok.
I ja niby nie jestem
kochanym,starszym braciszkiem ? Wszystkich gości odprowadziłem do
domu. (Zati nie dał rady sam iść. Zanieśliśmy go z Andrzejem do
domu) Posprzątałem mieszkanie. Naszykowałem ci zimną wodę i
tabletki. Rachunek wyślę pocztą.
PS. Miłego umierania. (Zimna kąpiel
powinna pomóc. Polecam. Michał Winiarski)
Twój braciszek ;)
Pomyślałam,że
powinnam zrobić w swoim salonie ołtarzyk na jego cześć. Szybko
sięgnęłam tabletki,które leżały na talerzyku i popiłam je
resztką wody. Rozejrzałam się po mieszkaniu. Nie wiem od kogo
Michał uczył się sztuki sprzątania. Miałam wrażenie,że
sprawiła mi wizytę perfekcyjna Pani domu-mieszkanie po prostu
lśniło. Poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro. Włosy
wyglądały tak jak gdyby potargał je ostry wiatr. A z rozmazanym
makijażem na twarzy wyglądałam jak panda. I to nie taka
pospolita,słodka panda. A Jakiś mutant owego gatunku. Postanowiłam
skorzystać z rady Michała i wzięłam zimny prysznic. Brrr! To było
okropne,ale orzeźwiające. Wysuszyłam włosy,ubrałam jakąś
dużo,za dużą koszulkę i leginsy. I poszłam w stronę salonu .
Rozłożyłam się na kanapie jak jakaś królowa. Nie miałam nawet
siły by pójść po mp4. I tak sobie leżę,w moim organizmie nie ma
krzty energii. Jest nie zdolny do normalnego funkcjonowania.
Stwierdzam,że koniec mojej egzystencji zbliża się nie ubłagalnie.
Cóż mogę zrobić ? Nic postanawiam sobie,że po prostu poczekam na
kobietę w czarnym stroju z kosą w dłoni. Nagle słyszę jakiś
łomot.. Jest to pewnie normalne pukanie do drzwi,ale dziś moje
bębenki są bardzo wyczulone. Odczuwają każdy dźwięk bardzo
intensywnie. Nie wiem jakim cudem,wstaję z kanapy. Jestem pewna,ze
zaraz spełni się moje przeznaczenie. Otwieram drzwi a moim oczom
ukazuję się on.
- Przystojna ta śmierć. O ja idiotka! Powiedziałam to na głos!No i jest dwójeczka. Coś się zaczyna dziać. Swoją drogą,ja chcę aby śmierć tak wyglądała !;)Następny pod koniec tego,albo na początku przyszłego tygodnia ;) Dziękuję za wszystkie komentarze i do następnego ;) A Zapraszamy też tu: SENNA!
kolejny bardzo fajny rozdział, z fajnymi dialogiami ;) no, braciszek z Michała niezły i do tego sprzątaczka ;D żyć nie umierać :)
OdpowiedzUsuńNo muszę powiedzieć że świetny ;D bardzo mi się podoba ;) i coś mi się zdaje że będzie jakiś 'romansik' z Wronką ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;* i zapraszam do mnie ;)
Tęczowa :)
Z chęcią wpadłabym na taką imprezkę :) Z Michała jest świetny brat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
P.S. Nowy rozdział: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/08/jedenastka.html
P.S.2. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Jeśli jesteś zainteresowana szczegółami to znajdziesz je tu: http://pasio-passione.blogspot.com/p/blog-page_9.html
hej ;D spodobał mi się Twój blog i nominuję go do The Versatile Blogger! :D
OdpowiedzUsuńwięcej u mnie na blogu http://bojestescalymmoimzyciem.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger.html
Pozdrawiam :*
Jak mam umrzeć w ten sam sposób, to mogę odejść już teraz ;) A z Michała to jest wspaniały brat. Zrobi imprezę, załatwi żarcie i odwiezie gości. Cud, a nie brat! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajny blog ;) Zapraszam do mnie - http://gemsetmeczjanowicz.bloa.pl/
OdpowiedzUsuńPzdr :3
Nie mam nic przeciwko jeśli Wronka zacznie się tu jeszcze częściej pojawiać ^^ Az Michała świetny braciszek czemu ja takiego nie mam -,-
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy 5 http://siatkoholikxd.blogspot.com/2013/08/piec.html
Pozdrawiam ;**
Wszystko przeczytane i muszę powiedzieć, że to opowiadanie jest świetne ;) Każdy chciałby takiego brata jak Michał.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tą śmiercią jest Wronka ;p
Pozdrawiam gorąco i zapraszam na nowy do mnie :*