czwartek, 5 września 2013

 Rozdział V

Dzień zaczął się fatalnie. Dokładnie o siódmej,Michał wpadł do mojego mieszkania.
Wrzeszcząc na mnie,ze jesteśmy spóźnieni. Opierdzielił mnie jeszcze za to,ze jak zwykle nie zamknęłam drzwi.
Cóż,chyba nigdy się tego nie nauczę. Zerwałam się z łóżka,wykonałam poranną toaletę.
Wciągnęłam na siebie w miarę eleganckie,stosowne ubranie. I wspólnie z Michałem pojechaliśmy
do notariusza. Pan Arkadiusz Nadobny,bo tak nazywa się owy notariusz.. Wygłosił monolog,pełen
haseł prawniczych. Razem z Michałem patrzeliśmy na siebie jak na debili. Nie rozumieliśmy ani
słowa. Widząc naszą reakcję,notariusz przetłumaczył nam swoje przemówienie z Polskiego na
nasze. Wszystko stało się jasne. Dowiedzieliśmy się,ze mamy dwa tygodnie na podjęcie decyzji
 dotyczącej losu naszego domu. Inaczej testament zostanie przedawniony. Nasz ojciec postawił warunek w swoim testamencie. Jeśli w ciągu pół roku nie rozwiążemy sprawy z domem w Koronowie ( Jeśli nie zamieszkamy w nim,nie sprzedamy go) to nie dostaniemy nic,ani domu ani pieniędzy. Wyszliśmy z tej wizyty z okropnymi humorami. Ani mi,ani Michałowi,nie zależy na pieniądzach ojca. A na domu.Michał zaproponował,by go najnormalniej w świecie sprzedać. Bo po co ma stać nie zamieszkany,przez
nikogo ? Nie mogę się na to zgodzić. W tym domu Michał spędził całe swoje dzieciństwo. Godząc
się na sprzedaż,czułabym się tak jak gdybym zabrała Michałowi cząstkę jego życia. Wiem,ze on
sam mnie do tego namawia. Jednak gdybym się na to zgodziła,wiem,ze on miałby do mnie żal.
Pewnie nie pokazywałby tego. A cały uraz chowałby głęboko w swoim sercu. No cóż,mamy jeszcze
czas by podjąć jakąkolwiek decyzje. Od notariusza pojechaliśmy prosto na trening. Cieszyłam
się,ze w końcu nikt m nie przeszkadza. I w spokoju mogę zrobić kilka dobrych zdjęć. Było to
spowodowane nieobecnością Karola K. Jednak zawodnicy jak i cały sztab. Nie byli uradowani ową
sytuacją,ba oni byli wręcz wkurzeni. Jak on mógł nie przyjść na trening,wiedząc,ze za kilka
dni,czeka ich ciężki mecz z Resovią ? Wszyscy byli przejęci tą sytuacją. Zati,czuł się winny.
Myślał,ze Kłos wziął sobie do serca to co mu wczoraj powiedział „Mamy Cię dość Kłos.
Wypierdalaj!” Sama przejęłam się jego absencją. Fakt,wkurzał mnie nie miłosiernie,nie pozwalał
mi pracować,ale może nie powinniśmy być dla niego tacy wredni ? Chłopcy oznajmili,że po
treningu idą do baru,by przy piwie rozpatrzeć bliżej nie oczekiwanie zniknięcie Karola.
Zaproponowali mi abym poszła z nimi. Jednak ja po „Pamiętnej” parapetówce, alkoholu mam po
uszy. Nigdy nie tknę tych zwodniczych napojów wyskokowych. Swoją drogą,nie ma co
dobry sposób na rozwiązanie problemu. Zamiast zacząć szukać Kłosa,oni po prostu idą na piwo.
Nie wiem,chcą go znaleźć pod kuflem piwa czy co ? Andrzej zaproponował,ze mnie odprowadzi.
Jednak nie chciałam mu psuć zabawy. Powiedziałam,ze i tak widujemy się codziennie i szybko to
nadrobimy. Kazałam mu iść z chłopakami i dobrze się bawić. Zgodził się niechętnie. Wyszłam z
hali w pobliskim sklepie zrobiłam jakieś zakupy. Postanowiłam wrócić do domu przez park. W
pewnym momencie zauważyłam mężczyznę siedzącego na ławeczce. Podeszłam bliżej i
zauważyłam,że to nasza zguba.
– Kłos idioto! Gdzieś ty był!? Andrzej dzwonił do ciebie z piętnaście razy. Podniósł
głowę,zmierzył mnie krzywym wzrokiem.
– Daj mi spokój kobieto. Wybełkotał. On był kompletnie pijany,kompletnie!
– Zbliża się mecz z Resovią,a ty po prostu zalałeś się w trupa. Wrzeszczałam na niego.
Wybełkotał coś w ramach odpowiedzi,jednak nie zrozumiałam.
– Gdzie ty mieszkasz? Zapytałam zdenerwowana..
– Asia ja wiem,ze jestem fajny,ale dziś nie dam rady. Nie wykorzystasz mnie! Wykrzyknął dość
wyraźnie.
– Kłosiątko,ja z tobą nawet na bezludnej wyspie,bym się nie rozmnożyła.
Odpowiedziałam, ze śmiechem
– Aale kto tu mówi o rozmnażaniu ? Ja tu mówię o przyjemnej rekreacji. Z jakim trudem on
wypowiedział,to dość długie zdanie. Jeśli był by trzeźwy od razu dostał,by po mordzie,za
takie teksty. Jednak widząc jego stan lituję się nad nim .
– To gdzie ty mieszkasz? Zapytałam ponownie. Jednak nie uzyskałam odpowiedzi. Karol
chwiejnie podniósł głowę i spojrzał na niebo..
– Kurwa nie ma gwiazd. Powiedział z oburzeniem. Podniesienie głowy kosztowało go tyle
wysiłku,że po opuszczeniu jej zachwiał się na wszystkie strony świata. Podeszłam do niego,chwyciłam go
dłońmi za twarz.
– Weź się... Usiłowałam powiedzieć aby się ogarnął
– A nie są w Twoich oczach. Przerwał mi tym o to komplementem. Mówiąc to głupio się
uśmiechał. Ja wybuchłam histerycznym śmiechem. Co jak co,ale tak oryginalnego
komplementu w życiu nie słyszałam. Uspokoiłam się. Stwierdziłam,że muszę odprowadzić
go do domu,bo za chwilę zaśnie na tej ławce,jak jakiś żul. Ponownie zadałam mu pytanie
– Chcę cię odprowadzić do domu,więc powiedz gdzie mieszkasz.
– Czyy.. Czyżefwskie... dstwa przyz sidsdem. Z jego bełkotu wywnioskowałam,ze mieszka na
czyżewskiego 2/7. To niedaleko,więc podniosłam go z ławki i usiłowałam odprowadzić do
domu. Jednak jego ponad dwu metrowe,zupełnie bezwładne ciało mi to uniemożliwiło.
Zamówiłam taksówkę,po około pół godziny,byliśmy pod mieszkaniem Karola. Z trudem
wprowadziłam go na trzecie piętro. Dał mi klucze i wprowadziłam go do
mieszkania,położyłam na kanapie. Kiedy przykrywałam go kocem dodał
– Nie jestem tanią dziwką!Nie wykorzystasz mnie!Nie,nie,nie! Po czym zasnął momentalnie.
Stwierdziłam,ze nie mogę go zostawić samego. Włączyłam telewizor i wpatrywałam się w
jakieś beznadziejne seriale. I tak siedzę tu już trzy godziny. Zauważam,ze Karol zaczyna się
wiercić. Idę do kuchni,aby zrobić mu bardzo,bardzo mocną kawę,istną siekierę.
– Ale się najebałem. Mówi jeszcze lekko pijany. Wchodzę do pokoju i stawiam mu kawę
przed nosem.
– Słuszne spostrzeżenie. Odpowiadam z ironicznym uśmieszkiem.
– Aśka co tu robisz? Pyta zaskoczony
– Przyprowadziłam cię,a raczej przywlekłam do domu. Abyś nie skończył jak ostatni
żul,spędzając noc na ławce. Nie mogłam przecież,wyjść i zamknąć cię we własnym
mieszkaniu.
– Coś mi świta. Mówi lekko zażenowany i wypija łyczek kawy,krzywiąc się przy tym.
– Cała drużyna jest na ciebie wściekła.
– Domyślam się. Pewnie mnie jutro zlinczują mnie na treningu na treningu. Mówi z lekkim
przerażeniem
– Tak źle nie będzie. Uśmiecham się do niego.
– Dlaczego się tak upiłeś? Musiałeś mieć jakiś powód. Dopytuję po chwili.
– Eh,nie ważne. Wzdycha i chyli głowę hu podłodze.
– Właśnie widzę,jak trapi Cie to nic. Ironizuję.
– Troszeczkę.
– Powiedz co się stało. Może uda mi się ci pomóc.
– Po raz kolejny uratujesz moje życie i honor? Uśmiecha się lekko.
– Spróbuje. No to słucham. Rozsiadam się wygodnie na fotelu
– Widzisz byłem w związku z Olą. Byliśmy razem dwa lata.
– A no czytałam gdzieś o tym,na ciachach chyba. Ty Kretynko! Po co to powiedziałaś ? Daj
mu się wypowiedzieć,widać,ze chłopak jest podłamany a ty mu z ciachami wyjeżdżasz.
Mówię w myślach. On dziwnie na mnie spogląda.
– Wiesz kiedy poznaję się,że to właśnie miłość ? Pyta ni z gruszki ni z pietruszki. No a niby
skąd mam wiedzieć ? Ja nigdy nikogo nie kochałam. Chyba,ze czekoladę,a po czym
poznaję,że ją kocham ? No po tym,ze ją zjadam. Stwierdzam,że nie mogę mu tak
odpowiedzieć,bo wziąłby mnie za idiotkę.
– Wydaję mi się,że każdy poznaję to po czym innym. Udzielam dyplomatycznej odpowiedzi.
– Ja poznałem to po tym,że cholernie za nią tęskniłem,za jej uśmiechem,jej czułym głosem.
Po tym,że jak była przy mnie nie liczył się nikt inny. Po tym,że chciałem zrobić dla niej
wszystko,by była szczęśliwa. Po tym,ze jak nie było jej przy mnie. Czułem się tak,jak gdyby
ktoś wyrwał mi kawałek serca. Mówi przejęty. A ja stwierdzam,że procenty nie opuściły
jeszcze jego organizmu.
– Byliście razem dwa lata i co dalej ? Udaję zaciekawienie. Nie mogę,mu przecież pokazać,ze
mnie to nie interesuję. A o to co go trapi zapytałam,tylko z grzeczności. Nie
podejrzewałam,że zacznie opowiadać mi historię swojego życia.
– Mieliśmy plany. Myślałem,że ona będzie tą jedyną. Wydawało mi się,ze byliśmy szczęśliwi.
Właśnie wydawało mi się. Pewnego dni umówiliśmy się na spotkanie w naszej ulubionej
kawiarni. Ucieszyłem się na jej widok,od razu chciałem ją pocałować. A ona odepchnęła
mnie. Powiedziała,że to co było między nami po prostu się wypaliło i,że pora rozpocząć
nowy etap życia. Wyszła z kawiarni,wybiegłem za nią i zobaczyłem jak obejmuję ja inny.
Jest strasznie wzruszony. Chowa swoją twarz w dłoniach i roni kilka łez. Siadam obok
niego. Na początku robiłam sobie jaja z tej całej sytuacji. A teraz robi mi się go szkoda.
Naprawdę mu na niej zależało. Widać,że bardzo go zraniła.
– Widzisz,może ona nie była tą jedyną,ba skoro si tak zachowała na pewno nią nie była.
– Aleee.. Próbuje powiedzieć. Jednak mu przerywam.
– Wiem,że łatwo powiedzieć. Myślisz,ze ja nie przeżyłam takiego zawodu ? Chyba każdy
przeżył coś takiego. Wiem,że jest ci ciężko. Musisz się jednak z tym pogodzić. Z czasem ból
przeminie. Takie zawody wbrew pozorom wiele nas uczą. Jak to mówiła moja mama
„Trzeba wiele zgniłych jabłek zjeść,by trafić na te najlepsze”. To się sprawdza. Rzadko
kiedy zdarza się,że ta osoba o której myślimy,ze jest naszą drugą połówką. Rzeczywiście nią
jest. Z reguły miłość przychodzi niespodziewanie. A twoją połówką staje się ktoś,kogo
nawet o to nie podejrzewałeś. Myślę sobie tak : Brawo Aśka. Jednak oglądanie filmów
romantycznych i czytanie romansideł na coś się przydało. Trochę mi głupio,ze go
okłamałam,ale musiałam go jakoś pocieszyć. Uśmiecham się do niego.
– Wiesz ,co jest najgorsze? Pyta patrząc na mnie zapłakanymi oczami.
– Co ? Dopytuję.
– To,ze ja od tamtej chwili nie jestem sobą. Na siłę próbuje pokazać,że wszystko jest okej.
Dlatego jestem taki „zabawny”: Słowo zabawny podkreślił nutką ironię
– I irytujesz wszystkich,nawet swoich przyjaciół.
– Wiem,ale nie chcę ich obarczać swoimi problemami.
– Karol jesteś tylko człowiekiem. Każdy ma swoje słabości,nie powinieneś ukrywać,tego co
Cię trapi. To wbrew pozorom nie pomaga. Klepię go po ramieniu
– Dziękuję ulżyło mi. Uśmiecha się do mnie a ja spoglądam na zegarek
– Nie ma za co. Zrobiło się późno muszę iść. Karol Podnosi się z kanapy.
– Odprowadzę Cię. Mówi chwiejąc się na nogach. Chichoczę na ten widok.
– Chyba za daleko nie dojdziesz. Uśmiecham się ironicznie
– Jest ciemno,nie powinnaś wracać sama. Mówi z troską.
– Przestań,przecież mieszkam nie daleko.
– Daj znać jak dojdziesz. Wyciąga swój telefon z kieszeni,wręcza mi go,a ja wpisuję swój
numer.
– Okej to do zobaczenia. Idę w stronę drzwi. On zatrzymuje mnie.
– Dziękuje Asiu. Przytula mnie czule.
– Nie ma za co. Dobranoc. Ubieram płaszczyk i wychodzę z jego mieszkania. Pozory jednak
potrafią mylić. Okazało się,że irytujący Kłos(swoją drogą świetny tancerz). Naprawdę nie jest
taki irytujący. Przybrał po prostu taką maskę,by nie pokazywać swoich problemów,uczuć.
Kurcze on naprawdę musiał ją strasznie kochać. Szkoda mi go. Jak można z dnia na dzień
zostawić faceta z którym było się dwa lata? I po raz kolejny utwierdzam się w tym,ze mam
racje. Miłość,niesie za sobą same kłopoty. Uszczęśliwia człowieka na chwile,by później go
zrujnować. Nie,nie i jeszcze raz nie! Ja nie chcę się zakochać. Po co ?,by potem cierpieć i
stać się zupełnie kimś innym niż teraz jestem. Muszę pomóc Karolowi,dziś mnie po prostu
urzekł. Myślałam,ze tacy faceci,występują tylko w książkach,czy filmach. A tu proszę takie
zaskoczenie. Nie mogę tak tego zostawić,muszę wyciągnąć go z tego całego dołka.
Przystaję na moment i szukam kluczy w torebce. Nagle ktoś podchodzi do mnie i nachalnie
obejmuję mnie od tyłu. Paraliżuje mnie strach,nie mogę nic powiedzieć,a tym bardziej się
ruszyć.


Jest kolejny. Jak obiecałam powrócił pijany Kłos w bardziej rozwiniętej wersji. Hmmm Rozdział wydaje mi się trochę denny. Pewnie dlatego,iż czuje,że moja wena uciekła i nie chce wrócić. Z góry za to przepraszam. No to do następnego(oby lepszego). I oczywiście widzimy się na Sennej gdzie powoli zbliżamy się do końca. Pozdrawiam cieplutko ;*

8 komentarzy:

  1. Rozdział długi i ciekawy :) Mało błędów, więc jest bardzo dobrze.
    Matko, ciekawe, kto ją objął od tyłu na końcu :O
    Pijany Kłos to śmiechowy Kłos :D
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego zakończyłaś w takim momencie? Dziewczyno ja na zawał przez Ciebie padnę! Rozdział nie jest denny a wena jest jak bumerang, powróci kiedy będzie miała na to ochotę


    Zapraszam do siebie: http://otworz-sie-na-nowe.blogspot.com/

    Pozdrawiam cieplutko ;-*

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha Nie ma to jak pijany Kłosik:P Nawet romantyczny:P Ale mniejsza. Jest mi go bardzo szkoda. Jak można Zostawić Karolla?! Ona musiała być głupia chyba. Przecież to fajny facet. :) A właściwie o jak możesz kończyć w takim momencie?! Kto ją objął? ja chce wiedzieć:P Pisz kolejny :)
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Karola;/ Nie fajną sytuację ma;(
    Kończysz w takim momencie, ciekawe kto to ją objął?;d
    Nie mogę się doczekać kolejnego, pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Początkowo Kłosik mnie rozbawił, ale potem zaczęło być mi go żal. Dobrze, że Asia z nim szczerze pogadała.
    A teraz będę czekać na kolejny, by wyjaśniło się, któż to ją objął. Czyżby Andrzejek? Czy jednak ktoś inny? Teraz będzie mnie to dręczyć :)
    Pozdrawiam
    P.S. Zapraszam na nowy: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/09/marcelina-ockneam-sie-czujac.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale zakończenie :) Teraz będę się zastanawiała kto to :p Wronka? Mam nadzieję, że nie jest to ktoś, kto ma złe zamiary. I dobrze, że Asia pomogła Karolowi ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, kiedy będzie następny, wszystko zależy od autorki ;)
      Zapraszam na nowego bloga autorki: http://echoprzeszlosci.blogspot.com

      Pozdrawiam, Asiaa ;)

      Usuń